ZUMBA – trening czy styl tańca?
Godzina intensywnego wysiłku fizycznego, po którym nieprzystosowana jednostka marzy jedynie o prysznicu i wiadrze wody (to drugie na ugaszenie pragnienia).
Zumba! Godzina intensywnego wysiłku fizycznego, po którym nieprzystosowana jednostka marzy jedynie o prysznicu i wiadrze wody (to drugie na ugaszenie pragnienia). Pewnego dnia Zumba wydała mi się nagle kuszącą alternatywą dla Yogi czy zajęć Body Combat, które już „przetrwałam”.
Przedtem wiele o Zumbie słyszałam, ale nigdy nie odważyłam się wybrać na zajęcia. Wiem, że od kilku lat robią furorę w USA, a jakiś czas temu stały się popularne w Polsce, więć nadszedł czas abym i ja sprawdziła o co chodzi w tej ZABAWIE. Niech nie pomyli się ten, kto – jak ja w swej naiwności – kojarzy zabawę z czymś łatwym, lekkim i niewymagającym większego wysiłku. Zumba wyciśnie z ciebie siódme poty i znacznie przyspieszy akcję serca.
Przed zajęciami nieśmiało podeszłam do jakiejś pani, którą omyłkowo wzięłam za instruktorkę i zapytałam: „Czy ktoś początkujący da sobie tutaj radę?”. „Każdy kiedyś był początkujący”, padła delikatnie mętna odpowiedź. Po dziesięciu minutach intensywnego ruchu zrozumiałam, co owa pani miała na myśli – słabeuszom będzie ciężko. Po pół godzinie mogłabym przysiąc, że minęła już godzina. Zajęcia grupowe mają to do siebie, że głupio się wyłamać z tłumu, więc zmuszasz się, żeby podnieść wyżej nogę, żeby sięgnąć odrobinę dalej, żeby resztką sił skoczyć w rytm muzyki.
Do tego jakiej muzyki! Zumba to nie ćwiczenia, to taniec! Jestem średnio utalentowaną tancerką, ale zawsze ciągnęło mnie na parkiet. Ale na imprezie trzeba się hamować – po dwóch skocznych kawałkach człowiek zaczyna się pocić, makijaż spływa z twarzy, a na głowie powstaje kołtun. Wtedy trzeba uśmiechnąć się wdzięcznie do partnera i czym prędzej udać się do łazienki, by przypudrować nosek. Nic z tych rzeczy podczas Zumby! Przerwy są krótkie – akurat tyle, żeby złapać oddech i zmienić płytę w odtwarzaczu.
Chciałoby się odpocząć dłużej, ale muzyka sama porywa cię do tańca– samba, indyjskie rytmy, hip-hop, gorące hiszpańskie dźwięki – czego dusza zapragnie.
Dotrwałam. Nic to, że bez przerwy lewa mieszała mi się z prawą stroną. To nic, że dwa razy omal nie stratowałam zumbowych współtowarzyszek. Nieważne, że w pewnym momencie po prostu stanęłam w miejscu, by rozmasować bolesny skurcz w stopie. Wytrzymać do końca – satysfakcja gwarantowana. Ktoś ma podobne Zumbowe przygody? Podzielcie się z nami!
Sprawdź obecny grafik zajęć Zumba i zobacz jakie inne taneczne zajęcia mogą Cię porwać do tańca.
Maja
Klubowiczka Holmes Place
Kwiecień 2013