Wywiad z Natalią Maścibrodą, dietetyczką i trenerem personalnym Holmes Place Hilton
W rok schudła 17 kilogramów, ale kształtowanie sylwetki to proces, który trwa ciągle. Teraz wspiera też innych w tej "podróży" jako dietetyk i trener.
Natalia, Twoja metamorfoza jest spektakularna. Wyglądasz świetnie, a przede wszystkim bardzo zdrowo. Ile schudłaś i ile czasu zajęło Ci dotarcie z punktu A do punktu w którym jesteś teraz?
Dziękuje bardzo za miłe słowa. Schudłam 17 kg i zajęło mi to rok, jednak moja historia jest bardzo zawiła. Z 64 kg serdelka najpierw schudłam do 48 kg. Otarłam się o anoreksję, jednak w porę się opamiętałam i zaczęłam wzmacniać swoją sylwetkę oraz zmieniać jej proporcję. Podczas całej tej ''podróży'' nabrałam naprawdę sporego doświadczenia. To nie było tak, że schudłam od razu, tylko cały czas się siebie uczyłam, popełniałam wiele błędów, zanim doszłam do tego momentu, w którym jest mi fajnie. Dzięki temu mam naprawdę spore doświadczenie, bo w wielu miejscach już byłam i wiem jakie problemy spotykają kobiety, które borykają się z nadprogramowymi kilogramami. Całe kształtowanie sylwetki to proces, który ciągle trwa. Jednak uważam, że najważniejsze, by dobrze czuć się w swoim ciele.
Co było Twoją największą motywacją do zmiany stylu życia?
O dziwo zawsze byłam muzycznym, rozśpiewanym dzieckiem i gdyby ktoś w wieku 16 lat powiedział mi, że zostanę kiedyś trenerką fitness – wyśmiałabym go. Przez całą swoją edukację, poza studiami, uczęszczałam do szkoły muzycznej. Uczyłam się śpiewu operowego i w ogóle nie myślałam wtedy o zdrowym odżywianiu, ani o wyglądzie. No, może poza momentami, gdy ktoś robił zdjęcia, albo ten fajny chłopak przechodził w okolicy. Wtedy robiło mi się trochę przykro, że nie wyglądam, jak atrakcyjna modelka. Ale nad wszystko kochałam jeść i nic sobie z tego nie robiłam. Nagle z powodów zdrowotnych (guzki śpiewacze), musiałam zrezygnować ze szkoły muzycznej, którą kochałam tak bardzo. Postanowiłam, że nadal zamierzam robić coś scenicznego, więc w tym celu zapisałam się do szkoły aktorskiej. Tam usłyszałam wyrok. Siedziałam wtedy na egzaminie do szkoły i zostałam przyjęta do siódmej grupy tak zwanej „oślej”. Gdy próbowałam dowiedzieć się, dlaczego - usłyszałam odpowiedź, że moim problemem jest waga. Dostałam wytyczne, że jestem za gruba, że nikt nie zechce na mnie patrzeć. Że nawet, gdy najpiękniej będę mówiła monolog – pierwsze, co rzuca się w oczy, to mój wielki „bebol” i gruby podbródek. Zaraz po tym są serdelki zwane nogami.... i oklapnięty tyłek. Łzy napłynęły mi do oczu. Zrobiło mi się przykro. Czułam się bardzo upokorzona. Wtedy osiągnęłam dno i stwierdziłam, że nie chcę już taka być. Wiem, że może być fajnie. Bardzo nie chciałabym, by inne kobiety doświadczały takich przykrości, jak ja i zmieniały się dopiero wtedy, gdy będzie im już naprawdę bardzo źle ze sobą. Mogą zmieniać swoje życie w dużo przyjemniejszy sposób.
Czy podejmowałaś wcześniej próby odchudzania, zanim trafiłaś do szkoły aktorskiej?
Oczywiście… milion! Kończyły się… wiadomo jak. Napadem na słodycze i efektem jojo. Przede wszystkim, kiedyś nie było tak łatwo dostępnej wiedzy, jak teraz. Dawniej myślałam, że aby schudnąć trzeba jeść tylko suchary i popijać wodą. Teraz wiem, że w taki sposób nie da się wypracować efektów na całe życie, a sposób odżywiania (nie lubię słowa dieta) może być przyjemny, pyszny i jednocześnie prowadzić do wymarzonej sylwetki. Mimo, że teraz informacje są dostępne na wyciągnięcie ręki – trzeba umieć je selekcjonować. W internecie można znaleźć stek bzdur i taka osoba, która nie ma podstaw w postaci fachowej wiedzy nie wie, co jest wartościowe, a co nie. Moją misją i celem jest, by osoby, które się odchudzają nie popełniały tych samych błędów, co ja. Skoro mam za sobą taką drogę - można dużo szybciej i łatwiej osiągnąć cel, ucząc się na moim doświadczeniu. Można od razu wejść na właściwe tory i bezboleśnie osiągnąć efekt. Dużo szybciej niż samemu, nawet o kilka lat. Poza tym sugerowanie się informacjami, które nie są poparte fachową literaturą, może prowadzić do wielu problemów nie tylko ze zdrowiem, ale także i z psychiką. Wiara w wyssane z palca fakty często sprawia, że boimy się wielu rzeczy np. węglowodanów. Bez powodu. Są to często wymyślane i powtarzane słowa. Drugim takim jest np. Mit o tym, że trzeba jeść 5 posiłków dziennie.
Czy stosowałaś jakąś specjalną dietę?
Tak , multum. Kombinowałam z dietami osób o znanych nazwiskach, białkowe, kapuściane, kopenhaska - wszystkie są mi dobrze znane. Stosując wszystkie z tych, długofalowo nigdy nic mi nie wyszło. A sorry… płacz i zgrzytanie zębów, poczucie winy, poczucie straconego czasu, żal do siebie, że znowu wszystko trzeba zacząć od nowa. Stosowanie restrykcyjnych diet sprawia, że odchudzanie kojarzy nam się z cierpieniem. Kiedy o nich pomyślę, od razu przed oczami stają mi zmęczenie, brak sił i dramatyczna walka o każdy gram. Doskonale rozumiem, jak się czują osoby, które chcą zrzucić nadprogramowe kilogramy. Bardzo długo szarpałam się ze sobą, aż zrozumiałam, że NAJLEPSZA DIETA TO TAKA, KTÓRĄ JESTEM W STANIE UTRZYMAĆ DO KOŃCA ŻYCIA. Jako dziecko jadłam bardzo dużo słodyczy, bułeczek, mącznych rzeczy. I ja, mentalny grubas miałabym z tego raz na zawsze dla figury zrezygnować? No way… za bardzo kocham jeść. Pizza, pierogi, brownie, sernik - to są rzeczy, które na stałe goszczą w moim menu. Teraz, gdy jestem dorosła i poznałam inne kuchnie świata, trochę mi się walory zmieniły. Doceniam kuchnię śródziemnomorską bardzo na przykład.
Jak to robisz zatem, że jesz co chcesz i jesteś szczupła?
Stosuję ZAMIENNIKI, a posiłki dostosowuję do swojego zapotrzebowania kalorycznego, manewrując liczbą kcal. Jestem dietetykiem, ale zanim nim zostałam - robiłam to od lat, dlatego takie liczenie mam w małym palcu. Jednak moi podopieczni nie muszą tego robić. Nie muszą się zastanawiać, jakie jest ich zapotrzebowanie kaloryczne. Dostają wszystko GOTOWE NA TACY, po szczegółowym wywiadzie, który z nimi przeprowadzam. Z powodzeniem uczę osoby, które chcą schudnąć lub po prostu żyć zdrowo i czuć się świetnie, jak jeść, jakie proporcje makroskładników zachować, jakie mikroelementy są ważne i kiedy. Bardzo ważne jest, by nie stosować żadnego reżimu, bo długofalowo to i tak nie wychodzi. Moją taktyką jest dopasowanie posiłków pod względem walorów smakowych, kaloryczności, by osiągać swoje cele raz na zawsze. Oczywiście ważny jest też czas przygotowania i ilość posiłków. Menu powinno być proste i szybkie w przygotowaniu, bo większość osób nie ma czasu stać w garach (no chyba, że ktoś ma czas, to proszę bardzo).
HP: Czy było coś, co sprawiło Ci największą trudność podczas całej metamorfozy?
Od dziecka noszę w sobie gen otyłości. Kochałam słodycze miłością bezgraniczną do tego stopnia, że miałam nawet swoją szafkę, do której codziennie zaglądałam po obiedzie (zwykle spaghetti lub pierogi) u babci. Tłumaczyłam sobie: „Taka moja uroda”, „To genetyka”, „Taka już jestem”. Wiedziałam jednak, że moja samoocena dąży do zera. Nie lubiłam patrzeć w lustro i nie lubiłam siebie. Było mi bardzo trudno zrozumieć, że jest inaczej. Było mi trudno zamknąć się na wszystkie ciocie i wujków ''dobra rada'', którzy mówili, że w moim przypadku NIE DA SIĘ. Chcę pokazać wszystkim ludziom, że też mogą się zmienić, jak ja. Przez ten czas nauczyłam się wielu sekretnych sposobów na to, jak skutecznie zrzucić wagę i utrzymać ją przez całe życie. Co robić, gdy jest jakaś impreza okolicznościowa lub inna sytuacja, by jednocześnie nie bać się jedzenia i nie zaburzać całego procesu. Jest to bardzo proste. Było mi też trudno rozstać się z ukochanymi słodyczami. Kiedyś myślałam, że to problem. Teraz wiem, że zdrowo się odżywiając, wcale nie muszę z nich rezygnować. Potrzebowałam lat, by poznać wiele fajnych tricków i patentów, z którymi dzielę się teraz podopiecznymi, takich jak:
- jak jeść słodycze oraz fast foody będąc na diecie
- jak nie rezygnować ze wszystkich przyjemności świata, w tym imprez okolicznościowych
- jak nie odmawiać sobie ulubionych dań i mieć wymarzoną sylwetkę
- jak być najedzonym i chudnąć
Czy utrata kilogramów zmieniła coś w Twoim życiu?
Bardzo dużo. Spokojnie mogę powiedzieć, że zmieniła moje życie o 180 stopni. Nie chodzi tylko o kilogramy, dążenie do ideału, którego nie ma, czy głupiego rozmiaru XS, a o JAKOŚĆ całego życia. Pewność, poczucie atrakcyjności, które zyskujemy, dzięki zrzuconym kilogramom, a to pociąga za sobą za kolejne sznurki, jak WIARA WE WŁASNE MOŻLIWOŚCI. W tym momencie zmienia się wszystko. Kiedy uwierzyłam, że mogę schudnąć mimo tego, że wszystkie gwiazdy na niebie mówiły, że nie mogę, kiedy wyrzuciłam ograniczające mnie przekonania - to wiem, że teraz mogę osiągnąć WSZYSTKO, co sobie wymarzę. Potrzebuję tylko odpowiedniej ilości czasu, by sobie na to krok po kroku zapracować. Kiedyś byłam szarą myszką, a gdy schudłam poczułam, że życie jest w moich rękach. Nagle zaczęłam być postrzegana na równi z moimi atrakcyjnymi koleżankami. Także zaczęłam być chwalona, dostrzegana, doceniana. Pomijając takie drobnostki umilające dzień jak to, że ktoś przepuścił mnie przodem, mężczyźni się oglądają, chcą zaprosić na randkę itp. Nie wstydzę się siebie w ubraniach, nie zakrywam nóg, czy ramion. W lecie jest to naprawdę niefunkcjonalne, bo kiedy się siebie wstydziłam - potrafiłam przy 30 stopniach paradować w golfie i jeansach. Mogę się ubrać w co tylko chcę, w każdej sukience czuje się komfortowo, na plaże nie zabieram poczucia wstydu. Nie zakrywam się już ręcznikiem, by dojść do wody. Nie chodzi o świecenie tyłkiem, a o fakt, że już się nad tym nie zastanawiam, jaki będzie dyskomfort czuć się, jak orka. Jest to kamień z serca w życiu.
Skąd czerpiesz wiedzę?
Kilka lat pracy nad sobą, doświadczenie. Zbierałam informacje od innych trenerów, których byłam wychowanką. Czytam też najnowsze badania i publikacje naukowe, staram się być z tym na bieżąco. Byłam uczestniczką około 20 szkoleń dotyczących treningu i odżywiania. Czytam książki. Ukończyłam Wyższą Szkołę Rehabilitacji na kierunku ''dietetyka''.
Co poradziłabyś osobom, które się odchudzają albo chciałyby zacząć? Jak nie tracić motywacji?
Bardzo często ludzie narzekają na brak motywacji. Też tak kiedyś miałam. Zaczynałam, a później miałam tzw. ''Słomiany zapał''. Kończyłam dietę i ćwiczenia po tygodniu lub dwóch. Teraz wiem, że podstawą skutecznego działania jest posiadanie wizji. Jeśli mamy jakieś zadania, cele, za które nie chce nam się zabierać. Pojawia się odwlekanie i dziwna niechęć oznaczająca, że brakuje nam konkretnej wizji - po co to jest? Dlaczego? I jak wszystko ma wyglądać? Tak działa nasz mózg. Zawsze zanim rozpoczniemy jakiekolwiek działanie, musimy sobie wyobrazić rezultat. Pomyśleć o tym jak to zrobić i po co? Dopiero potem przełożyć myśli na czyny. Nawet wybierając hotel na wakacje, oglądamy zdjęcia z różnych miejsc i wyobrażamy sobie. Tworzymy wizję: Jak tam będzie? Jak w tym środowisku będziemy się czuć? Myślimy o plaży, barze i widoku z tarasu pokoju, wyobrażając siebie jakie to uczucie, gdy tam będziemy. Zazwyczaj wybieramy miejsce, do którego zrobiliśmy najprzyjemniejsze wyobrażenia. Zanim zaczniemy pracować nad zrzuceniem wagi, trzeba zrobić dokładną wizję tego, jak chce się wyglądać oraz, co przemiana wniesie do życia. Tylko głębsze zastanowienie się i przeanalizowanie pozwoli uruchomić wewnętrzne pokłady silnej motywacji, aby spełnić cel. Im wizja jest bardziej pociągająca, atrakcyjna (zwłaszcza na emocjonalnym poziomie) - tym większą jest motywacja, aby ją spełnić. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, ale wiele osób myli kolejność. Próbują maskować problem - zamiast naprawiać. Wydajemy pieniądze na rzeczy, które są mniej ważne, zamiast zainwestować wysiłek i czas na coś ważniejszego, jak na przykład…zdrowa dieta. Zdaje się na nic, że mamy ciuchy i paznokcie, skoro walczymy ze sporym nadmiarem dodatkowych kilogramów. Wylewające się fałdy źle wyglądają nawet w najdroższych ubraniach i najlepsi projektanci nie są w stanie ukryć zaniedbanego ciała. Musieliby najpierw zakryć mało rozpromienioną twarz. Często ludzie myślą, że jeśli wezmą magiczną tabletkę na odchudzanie, witalność, czy cokolwiek innego - wszystko się zmieni. Niestety to tak nie działa. Nic się nie zmienia, a pieniądze wyrzucane są w błoto. Najpierw trzeba zadbać o podstawy takie, jak odpowiednio dobrana dieta, trening, regeneracja. Wystarczy tak niewiele, kilka drobnych zmian w dotychczasowych nawykach, by wszystko zmieniło się na lepsze, by osiągnąć oczekiwany rezultat.
HP: Natalia, bardzo dziękujemy za rozmowę. Jesteśmy pełni podziwu dla Twojej metamorfozy. Nie dość, że udało Ci się pięknie schudnąć, to w fajny sposób utrzymujesz wypracowaną sylwetkę. Gratulacje.
Jeśli chcielibyście umówić się na konsultację u Natalii i przyjrzeć się uważniej swojemu sposobi odżywiania, ewentualnie coś zmienić, albo macie jakieś wyjątkowe cele w tym zakresie to zapraszamy do kontaktu na premium@holmesplace.pl
Dostępne pakiety dietetyczne w Holmes Place Hilton -> TUTAJ